-James, co się dzieje ?- zapytałam. Nie odpowiedział tylko wyciągnął moje walizki i zaczął mnie pakować.- James odpowiedz ! Co się dzieje ? Gdzie jest Justin ?- nie wytrzymałam i mocno chwyciłam jego ręce, które pakowały moje rzeczy. Ten spojrzał na mnie cały roztrzęsiony.
-Muszę Cię stąd wywieźć. Musimy uciekać. Znaleźli Cię, chcą cię porwać. Justin nie mógł przyjechać. Mogą tu być w każdej chwili. Rusz się i mi pomóż, a nie stój.- splunął.
Więcej się nie odezwałam, zrobiłam to co kazał. W pięć minut spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy i wyszliśmy z hotelu. James pośpiesznie włożył walizki do bagażnika, a ja wsiadłam na miejsce pasażera, po paru sekundach, chłopak wsiadł i odpalił samochód, z piskiem opon wyjechaliśmy na drogę.
-Gdzie jedziemy ? - zapytałam, cała się trzęsłam w obawie przed tymi ludźmi.
-Do twojego domu- odkaszlnął.
-Co jak to ? A Justin ? Bez niego nie pojadę !- krzyknęłam, zaczęłam płakać. Dlaczego ? Przecież wszystko było w porządku.
-Nie martw się, wróci nie długo. Tylko upora się z tymi osobami- na dźwięk '' tymi osobami'' skrzywiłam się. Chłopak przyśpieszył.
Jechaliśmy już ponad półtorej godziny. Postanowiłam się przestać. Odwróciłam się w kierunku szyby i zasnęłam. Po 3 godzinach, obudziło mnie przeklinanie Jamesa. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Był blady jak ściana.
- James, co się dzieje ?- zapytałam zaniepokojona.
-Widzisz te dwa samochody, które jadą za nami ? - zapytał.
-Tak, co z nimi ?- zapytałam przeciągając się na siedzeniu.
-To oni, jadą za nami już od dobrych paru godzin. - powiedział cicho.
- Co ? Co zrobisz ? Trzeba ich zgubić !- krzyknęłam.
- Nie krzycz, myślisz, że tak łatwo ich zgubić, otóż nie.- odpowiedział, zanim mogłam coś powiedzieć. - Dzwonie do Justina- powiedział. Wyciągnął telefonu ze schowka w samochodzie i wybrał numer do Justina. Po paru sygnałach, chłopak odebrał.
-Co jest ? - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.
- Stary mam dwa samochody na ogonie, próbuje je zgubić od paru godzin, ale mi to nie wychodzi. Usłyszałam jak Justin przeklina do telefonu.
- Jak coś się jej stanie, to nie żyjesz, skręć gdzieś, nie wiem rób jakieś uniki. Kurwa, wiedziałem ,że to tak się skończy. Możliwe że myślą, że ja prowadzę samochód. Nie pokazuj się dalej. Stary kończę, przekaż Ari, że ją bardzo kocham i przepraszam za wszystko co się dzieje.
- Okey. Nic jej nie będzie, obiecuje, oddam nawet swoje życie dla niej. - rozłączył się.
- Zapnij dobrze pasy, będzie ostro. - uśmiechnął się nie szczerze.
-Dobrze- pisnęłam i zrobiłam to o co prosił.
- A Justin kazał ci przekazać... - urwałam mu.
-Tak wiem, wszystko słyszałam. - powiedziałam cicho. James więcej się nie odezwał. Przyśpieszył do 200 na godzinę. Jechał tak szybko, że zaczynało mi się robić nie dobrze....
@@@@@
Taki sobie krótki rozdział, wiem nie wchodziłam na bloga ponad 3 miesiące. Ale nie miałam czasu. Jestem w gimnazjum i dużo do poprawiania było.. Ciągłe sprawdziany, kartkówki. Wiecie o co chodzi.
Do tego rozdziału zachęciła mnie przyjaciółka. Już niedługo koniec ferii... Przepraszam, za wszystkie błędy i że tak krótko napisałam ten rozdział. Mam nadzieje ,że wam się spodobał.
*.* kocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńKurwa mać ty musisz pisać dalej jesteś niesamowita <33333
OdpowiedzUsuńJa pierdole nic dodać nic ująć *.*
OdpowiedzUsuń