*Perspektywa Ariany:
Obudziłam się w nocy około 3. Zaczął padać deszcz i w niektórych chwilach grzmiało. Zauważyłam ,że jakaś obca ręka jest owinięta wokół moich bioder. Justin.. Jakim cudem tu się znalazł. Zakazałam mu tu przychodzić. Mógł mnie nie okłamywać, wyjaśnić ale nie dopiero teraz mi powiedział. Jak mam być z kimś kogo kompletnie nie znam. Czy Justin mi nie ufał ? Może dlatego bał się powiedzieć o tym. Dobra nie ważne. Zaczęło grzmieć bardzo. Przypominam sobie jak ja i Justin przytulaliśmy się w pierwszy dzień. Zaczęłam się trząść. Chłopak to chyba zauważył bo się przebudził.
-Ari? Nic ci nie jest ?- powiedział chłopak zaspany. Nic nie odpowiedziałam. Tylko patrzyłam na niego. -Dobra już wiem, nie musisz mówić. - odsapnął i mocno mnie przytulił. Nie wyrywałam się po prostu go przytuliłam. Mocno. Chłopak tylko się zaśmiał słodko. Dobra może dalej go kocham ,ale nie mogę mu znowu zaufać. Tęsknie za nim. Chociaż to dopiero dzień. Jak widać nawet dnia nie mogę bez niego wytrzymać.
-Przepraszam - Odchrząknął- Tak bardzo przepraszam, po prostu nie wiedziałem jak ci to powiedzieć. Wiesz bałem się ,że mnie całkiem zostawisz, samego jak palec. Musiałem to robić. Straciłem ojca bo ktoś go zamordował. Chciałem się dowie...- przerwałam mu całując go w usta.
- Nie musisz więcej nic mówić - powiedziałam i znowu pocałowałam chłopaka.
-Tak bardzo tęskniłem za twoim dotykiem.- przejechał dłonią po moim policzku.
-Ja też. Przepraszam ,że tak na ciebie naskoczyłam.
-Nic nie szkodzi. To też moja wina - uśmiechnął się
-Kocham cię - powiedziałam - Ale jesteśmy teraz szczerzy ze sobą, dobrze ?
- Tak, też cię kocham bardziej niż ci się wydaje. A teraz idź spać ok?
-Ok. - znowu wtuliłam się w tors brązowookiego. Zasnęłam od razy.
Obudziłam się koło 10. Chłopak dalej spał ,więc wyśliznęłam się z uścisku chłopaka i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic. Wyszłam z kabiny i owinięta ręcznikiem patrzyłam do lustra. Bardzo się zmieniłam. Jestem inną osobą. Ubrałam bieliznę i wyszłam z łazienki. Zauważyłam ,że nie ma Justina. Korzystając z okazji wzięłam Zielone spodnie i białą tunikę. Idę szukać mojego chłopaka, pomyślałam. Znalazłam go siedział na kanapie i tępo patrzył się na telefon. Szybko podeszłam i usiadł obok niego.
- Co się stało? - Zapytałam. Nic nie odpowiedział tylko patrzył się dalej na telefon. -Justin - wzięłam jego twarz w dłonie i nakierowałam na moją twarz. -Co się dzieje - chłopak wziął głęboki oddech i popatrz znów na telefon
-Nic- Odpowiedział
-Justin odpowiedz - powiedziałam trochę głośniej
-Bo o.. oni - jąkał się
-Bo co oni ?- znowu zapytałam
-Bo oni mogą mi zabrać ciebie - jego głos załamał się....
~~~~~~~~~
No krótki ale jest. Wow ale dużo wyświetleń dziękuje wam. Kocham was <3
Super *.* Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńBoski :* dawaj kolejny
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny *.* wszyscy chcą się dowiedzieć co dalej <3
OdpowiedzUsuńTy masz niesamowity dar do pisania opowiadań <3